Trochę mody, trochę DIY, trochę muzyki, trochę podróży i dużo dużo zdjęć.
środa, 17 września 2014
I SEE FIRE
Ta piosenka dotrzymywała mi towarzystwa w mroźne dni poprzedniej zimy i muszę szczerze przyznać, że było mi odrobinę cieplej. Nie wiem czy to zasługa ognistej piosenki czy ognistych włosów autora. Podejrzewam, że drugi czynnik miał tu większy udział.
Z racji tego, że stała się rzecz nieprawdopodobna i pan Sheeran postanowił odwiedzić naszą stolicę <bilety można kupić tutaj>, postanowiłam mój pierwszy post poświęcić właśnie jemu. Taka szczęśliwa. Teraz trzeba się zaopatrzyć w gadżety na koncert. Znalazłam dużo i jeszcze więcej mega fajnych rzeczy, które uszczęśliwiłyby każdego fana, a szczególnie mnie. Większość, jak nie wszystko, jest z etsy, więc wy też możecie zaopatrywać się razem ze mną w te cudeńka <3
Jak już jesteśmy przy przypinkach chciałabym się zwierzyć z mojej miłości do nich i pochwalić jedyną "edową" jaką mam
Tak więc czekamy niecierpliwie do lutego zbierając górę pieniędzy na bilety. A na dziś to wszystko. Trzymajcie się ciepło!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz